Klęska urodzaju

17. 10. 06
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

Nie ma chyba w tym roku osoby, która nie natknęłaby się na temat zbierania grzybów. Nawet, znany z żartu, hymn grzybiarzy : „Kiedyś cię znajdę” całkowicie stracił na aktualności. Wszelkich grzybów jest  tak wyjątkowo dużo, że mam wrażenie, że nawet ja – totalne beztalencie w zakresie grzybozbierania, gdybym w tym celu poszła do lasu, miałabym szanse uzbierać coś innego niż muchomora czy hubę.

 Mąż mój Andrzej, długo był na  urok tegoż zajęcia odporny. Ale jak zapłonął miłością wielką i wielce odwzajemnianą jakieś cztery lata temu, tak nie ma takiej pogody czy okoliczności, która powstrzymałaby go od pójścia świtkiem bladym do lasu. Oczywiście kiedy grzyby są. Bo takim zadeklarowanym leśnym spacerowiczem bez celu( czytaj bez grzybów), to małżonek mój nie jest. Grzybiarze porzucają wszelki rozsądek – czy deszcz czy mgła, jeśli tylko jest odpowiedni księżyc (???) idą w las,  jak te przysłowiowe ogary. Nie są ważne zdroworozsądkowe stwierdzenia innych domowników typu: nie ma już miejsca w lodówce na zamrożenie kolejnych prawdziwków czy : mamy już dwadzieścia sznurów borowików suszonych. Jak grochem o ścianę.

Współczesni grzybiarze dokumentują swoje zbiory, robiąc sobie słitfocie i wrzucając je – jak to w Trójce mówią – na twarzaka. Oczywiście, aby mieć „fejma” wśród znajomych jako grzybiarz kategorii premium.  Niektórzy znajomi z facebooka reagują na te galerie grzybiane wzruszeniem ramion, inni skrywaną zazdrością, kolejnych to nie wzrusza. Ja z pewnością należę do tych ostatnich. Bo gdy widzę, że ktoś z kolejnego wyjścia do lasu, oprócz grzybów, przyniósł mnóstwo zdjęć, z których wybrał kilkanaście, by je wszystkie, zaraz po powrocie do domu, umieścić na facebooku, to się nieco dziwię. Czyżby  ten superzdrowy nałóg wymuszał dokumentowanie każdego okazu ? Ale ja nie mogę się tu za głośno wypowiadać – jak powiedziałam zbieranie grzybów to nie moja dyscyplina.

Nie mniej, stwierdziwszy, że zbieranie grzybów może takie masy Polaków wyrzucić  z domów do lasu, to wrzucam na luz także w kwestii tych zdjęć. Ważne, że w czasach życia w pozycji siedzącej, ta pasja sprawia, że ludzie chodzą, patrzą w ściółkę, a nie w smartfona, oddychają świeżym powietrzem, dogłębnie wentylując płuca, ćwiczą mięśnie i stawy wykonując setki skłonów czy przysiadów, do czego szalenie trudno się zmusić tak bez większego powodu.Bo przecież dbanie o zdrowie, gdy się jest zdrowym, nie jest zajęciem powszechnym.

Pamiętacie grzybobranie z Pana Tadeusza? Gdyby nie było to zajęcie od wiek wieków praktykowane, istotne, magiczne,typowo polskie, czy znalazłoby miejsce w naszej narodowej epopei?

I tak, bez znaczenia czy to wierszem czy to prozą, ze zdjęciem czy bez, każdy może swojemu zdrowiu zrobić dobrze. Do zrobienia sobie dobrze wystarczy las, koszyk wilkinowy i ostry nożyk.