Nie pij, nie pal
i myj zęby,
to wtedy
nie wyjdą z gęby.
Przyszła wiosna,
wszystko rośnie,
lecz niektórym,
po botoksie.
Dobrze, że jest taki dzień jak Dzień Mamy. Mogę popatrzeć, ile zawdzięczam swoim dzieciom. Jakbym ich nie miała, może byłabym ociupinkę zamożniejsza, ale z pewnością uboższa o wiele bezcennych wspomnień.
Pamiętam na przykład jak mój mały synek, może wówczas 3 i pół roczny ubierał choinkę. A że był właśnie małym chłopczykiem, to wszystkie choinkowe świecidełka zawiesił na takiej wysokości, do której mógł dosięgnąć. I mieliśmy raz taką choinkę ubraną „miejscowo”.
Pamiętam, także z tamtego okresu, jak mój niejadek na stołówce szkolnej zaniósł kompot pewnemu starszemu panu. Gdy spytałam czy podając powiedział: proszę, moje dziecko zdziwione odparło: ten pan wziął bez proszenia.
Pamiętam jak moje dziecko wyszło z dzieciństwa i przestało chcieć chodzić ze mną za rękę. W drugim tygodniu nauki w pierwszej klasie.
Pamiętam jak 1 listopada w V klasie synek zadeklarował, że on dziś to się pomodli za Juliusza Cezara, bo już nikt tego nie robi.
Pamiętam jak nasza córka lat blisko cztery, osóbka mieszkająca razem z nami i ze sporym i wielkiej łagodności rottweilerem, zobaczywszy jamnika naszych znajomych zakrzyknęła: o myszka!
Przypominam sobie pewną wigilię i prezent pod choinką dla niej: wymarzone narty. Powiedziałam, że nie wolno tam zaglądać, bo prezenty mogą zniknąć. I w połowie kolacji Ania zalała się łzami, bo narty … zniknęły. Choć przysięgam nikt ich nie dotknął, ale ona zerknęła, a że wierzyła bezgranicznie w każde słowo, to …
Pamiętam naszą pierwszą (z pięciolatką) podróż do Bułgarii, na wczasy. Odjechaliśmy 20 km od domu i się zaczęło: daleko jeszcze? A po powrocie taka jej konkluzja: aleśmy się zmęczyli tymi wczasami!
Dlatego w tym dniu dziękuję moim, no dobra- naszym Dzieciom, że są. Bez nich wiele rzeczy i spraw byłoby kompletnie bez wartości.
Wasza mamuś
Chociaż wymiarami marny,
ale za to jest figlarny.
Proszę Państwa, eseju dziś nie będzie. Usprawiedliwieniem jest jedno słowo: Cortez. Zamieszkało z nami psie dziecko, siedmiotygodniowy owczarek niemiecki. Szaleństwo zupełne. Zwierzęca część rodziny pogodzona, a nawet ze wskazaniem na akceptowanie. Uzależnieni od tej rasy mówią, że są psy i są owczarki. Przekonamy się. Póki co obserwujemy się bacznie. Trzymajcie kciuki.
Zwiedziła nie jeden szop,
chcąc kupić hula hop,
jednak problem w tym tkwił cały,
wszystkie szczelnie pasowały.
Kiedy już wszystkie ciuchy
w walizę upchała,
on do niej z zapytaniem:
- Będziesz mnie zdradzała?
I czeka odpowiedzi z otępiałym wzrokiem.
W końcu ją uzyskał:
- Nie jestem prorokiem.
Pomnik dla jednego?
Naród ma się sprężyć
postawić pomnik dwóm
co ukradli księżyc.
Taka myśl mi w głowie świta:
dwa miliony na Caritas?
Ale mam spokojną głowę,
nagrody były celowe.