Wiosna pszczołami rozkwita

19. 02. 28
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

 

Doczekaliśmy się. Przedwiośnie u bram. Choćby i Pani Zima jeszcze z parę razy przetrzepała swoje piernaty, a Dziadek Mróz pogroził nam mrozowym kosturem, maleńkie, brązowo- zielone Przedwiośnie coraz śmielej wychyla się koło domów, czesze leszczyny w kitki i pracowicie wiąże na wierzbach puchate pętelki. Dni coraz błękitniejsze, sikorki coraz głośniej śpiewają swoje wiosenne trele. I ja, choć najchętniej i najpewniej czuję się w prozie, zaczynam poezję widzieć wokół i poezją mówić. No, może bez przesady z tym ostatnim zdaniem, ale jednak, coś w sercu innego się budzi, coś jak nadzieja, która nie dotyczy wyłącznie nadziei na chwilowy koniec wyższych rachunków za gaz. Dłuższe dni, słońce mocniej grzejące, to kwiaty, które, tylko patrzeć, wyskoczą spod zimowych kołderek. A jak kwiaty, to i pszczoły pracowicie uwijające się w swoich nektarowych tańcach. Nasza rodzina nie ma wokół domu jakiegoś szczególnie wielkiego areału, na którym te tańce możemy obserwować, ale, zauważam, że z roku na rok rośnie koło domu coraz większa ilość roślin kwitnących. Zaczynam też chętniej zaglądać do publikacji ogrodniczych. Ostatnie moje zaskoczenie dotyczy… tui. Oczywiście, rośnie ich, tak około dziesięciu, w naszym ogrodzie, bo to i szpaler zrobią i wiatr zatrzymają i liśćmi nie rzucają, więc sprzątać nie trzeba. Choć akurat ten ostatni argument, to pozór. Kto czyścił tuje, wie o czym mówię. Nie dawno, wpadł mi w ręce tekst poświęcony pszczelim pożytkom, a raczej ich kurczącej się ilości. I w tekście autor suchej nitki na tujach nie zostawił. Nie wiem jaka jest prawda, próbowałam poczytać cokolwiek w tym temacie i zaczęłam się mocno zastanawiać, czy aby części naszych szmaragdów nie wykarczować. Pszczelarze załamują ręce, że coraz mniej jest roślin miododajnych, zatem pszczoła ma ograniczone możliwości zbierania nektaru. Do tego skażenie chemiczne - np. rozsypywanie wokół roślin Ślimaxu zamiast mechanicznego czy biologicznego pozbywania się problemu, palenie plastikami( znamy, znamy - spacerowicze w każdej miejscowości mogą palcem pokazać domy, w których używany jest tego typu „opał”, tylko co z tego, że znamy?...), a z tym faktem związane opady - śnieg, deszcz, zabierające z atmosfery te chemiczne trucizny do gleby i do wód. Tępimy z zacięciem żółte łebki mniszków, które uparcie dekorują nasze nienaganne pseudoangielskie trawniki ( biję się we własne piersi), o stokrotkach nie wspomnę. Jasne, nasze ogrody, to nie magnackie nasadzenia, w których uwijają się ogrodnicy. Mamy mniej czasu, na większość tego co mamy musimy zapracować w pocie własnego czoła, więc cóż się dziwić, że cenimy sobie każdą wolną chwilę do wykorzystania dla celów nie związanych z pracą np. w ogrodzie. Sądzę jednakże, że gdybyśmy pomyśleli i postanowili wspólnie zrobić coś dobrego dla matki Natury, coś na co mamy wpływ, coś przyziemnego i zwyczajnego, to nie byłoby to nic niemożliwego. Powiedzmy, mieszkańcy bloków na parapecie zaokiennym mogliby zainstalować skrzynkę z poziomkami, żeby i pszczoła miała co zapylić i taki mini-ogrodnik miał co drugi dzień pyszny deser, nagradzający jego mini-wysiłek. A ten, który ma ogródek przy domu mógłby też przemyśleć czy z prac ogrodniczych tylko koszenie trawnika może( bo musi) wykonywać?

Jako ludzkość jesteśmy bardzo rozwinięci, ale funkcjonowanie naszej cywilizacji zależy od małych żyjątek, od owadów, których często nie dostrzegamy. Pszczołom zawdzięczamy poranną kawę i lwią część tego, co znajduje się na talerzu, np. oleje (choćby rzepakowy czy słonecznikowy) i wiele innych wiktuałów, bez których w kuchni o wielu potrawach moglibyśmy zapomnieć, zawdzięczamy im bawełniane i lniane ubrania, których naturalną jakość tak wysoko cenią nasze ciała.. Pszczoły to nie tylko miód. Słowa, które czytasz, to taki mały hołd naszym pracowitym mniejszym braciom, bez których nie byłoby możliwe życie jakie znamy. Pomyślisz o tym na przedwiośniu?