Miejsce kobiety jest tam, gdzie ma ochotę być.

22. 08. 27
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

Niedawno wpadł mi w ręce tekst o kobietach w czasie post patriarchatu. Myślałam o tym, czy faktycznie nasze wybory i decyzje są głównie wynikiem schematów, w których funkcjonujemy? Nie jestem specjalnie przesądna (wyjątkiem jest postawienie torebki na podłodze ;-) ), ale od dzieciństwa mam wdrukowane w pamięć przeświadczenie, że w Wigilię, dla szczęścia i dobrobytu rodziny, pierwszym odwiedzającym dany dom musiał być mężczyzna. Znacznie później dowiedziałam się o takim przesądzie, że podczas ślubu należy sukienkę panny młodej położyć tak, żeby pod nią był kawałek buta pana młodego, co miało dawać gwarancję, że wybranek na pewno będzie siedział po ślubie pod pantoflem. Moja suknia była inna od innych- asymetryczna (lata 80-te ubiegłego wieku, przypomnę dla porządku), zatem, musiałabym się w kościele z niej.. rozebrać, żeby coś na tego buta Andrzejowego zarzucić. No i jeszcze taka „mądrość ludowa”, że jak kobieta w ciąży „traci” urodę, to na córkę. No bo pięknieje się wyłącznie na syna! Jak już kiedyś powiedziałam: dla kobiet przewidziana jest społecznie wieczna drugoplanowość. Tekst, o którym wspomniałam na wstępie, także kategoryzował kobiety na współczesne anielice i współczesne ladacznice. Kobieta miała być albo eterycznym bytem, zwiewnym i (zawsze) wiotkim, lub „heroską”, odważną, zdeterminowaną na przeżywanie przygód i radzącą sobie z wszelkimi problemami i przeszkodami. Wiem, że życie nie jest czarno- białe, a i dokonywane przez nas wybory nie są zero- jedynkowe. Zatem takie konstrukcje teoretyczne zupełnie do niego nie przystają. Dzisiejsze kobiety z powodzeniem radzą sobie w wielu dziedzinach, także tych kiedyś zastrzeżonych dla mężczyzn. Wręcz myślę sobie, że niektórym panom bardzo się podoba, że współczesne panie wiele robią za nich. I że już nie koniecznie muszą się sami we wszystkim wykazywać. Kiedyś mój znajomy psycholog powiedział, że obecnie faceci dużo łatwiej  łapią doła, wypalają się zawodowo, są sfrustrowani pędzącą techniką, mają coraz niższe poczucie wartości, krócej żyją, czyli stają się słabszą płcią. Z tym przedostatnim nie polemizujemy, ale te wcześniejsze męskie problemy można próbować zmienić. Pewna, nieżyjąca psycholog, w rozmowie ze mną wyraziła się, że kobiety mają tendencję do „emocjonalnego kastrowania” mężczyzn, bo nie umieją cierpliwie czekać na wykonanie czegoś, tylko domagają się, żeby zrobić to już i natychmiast. A ponieważ nie ma „już i natychmiast”, to robią same. Halo, mężatki, kobiety we wszelkich związkach! Też znacie ten problem z autopsji? Okazuje się, że my, kobiety to żywy przykład na powiedzenie: chcieć to móc. Pewnie, że nie wszystkich pań to dotyczy. Ale gros moich koleżanek ma wiarę, że nie święci garnki lepią i dlatego ja też mogę z powodzeniem swój sukces i obecność w teraźniejszości ulepić. A że lata lecą, to co? W człowieku zmienia się wygląd, ale reszta tylko go bogaci- doświadczenie, wiedza, praktyka są wiele więcej warte niż opakowanie.