Obawiam się jak te słowa zostaną odebrane przez wielu z Czytelników. Że jak nawet śmiem wątpić, że brzmi! Zwłaszcza teraz, w okolicy świętowania dumy z niepodległości. A ja się boję, że ta wolność może być krucha, że coraz więcej wśród nas animozji lub przynajmniej niechętnej obojętności. I to tak wśród nas, mieszkańców naszych okolic czy Strzyżowa, jak wśród nas Polaków, o relacjach na zewnątrz kraju nie mówiąc. Przysłowiową już jest polska zazdrość. „Boże, nie muszę mieć tego co ma ON, ale przede wszystkim spraw, żeby ON tego nie miał”. Brak nam podstawowych cech kapitału społecznego- chęci współdziałania, pracy dla idei, sympatii do drugiego człowieka i zaufania wzajemnego do siebie. Ileż to razy słyszałam w kontekście jakichś społecznych moich czy naszych działań pokpiwające pytanie: Jak ci/wam się chce? I to nie dlatego, że ze mnie lub nas jacyś wybitni społecznicy, ale że lubimy coś wspólnie robić, przeżywać, działać, więc od razu wg niektórych należy szukać drugiego dna. Wyczuwam, że jest w pytaniu podskórna myśl- muszą coś z tego mieć. Póki tak będziemy uważać, postępować, działać, zawsze nasza wolność do…, wolność w… będzie zagrożona. Gdyby nasi przodkowie, każdy sam i na własną rękę działał i myślał tylko w kategoriach, co mu się opłaca w tej chwili, to kto wie czy mielibyśmy własne państwo? Może bylibyśmy mniejszością w…? Strach pomyśleć w czym, gdyby tak Wisła lub choćby Wisłok były rzeką graniczną. Nawet nie snując takich historycznych fantazji, rzeczywistość obecna jest wystarczająco zawikłana i przesiąknięta podejrzliwością. Zatem, żeby nie być gołosłowną podam kilka przykładów. Czesi stali się wrogami (kopalnia Turów i nie zwrócone od czasów PRL-u 368 ha ziemi w tej okolicy), Niemcy są wrogami wieloletnimi i nie wiele się zmienia, mimo bycia dla naszego kraju bardzo ważnym partnerem handlowym i miejscem pracy wielu naszych rodaków. Ze Stanami Zjednoczonymi od czasu prezydentury J.Bidena zafunkcjonowała „szorstka przyjaźń”. Unia Europejska to dla naszego rządu wróg, bo śmie się „wtrącać w wewnętrzne sprawy”. Nawet Szwedzi stali się wrogami, bo jak im jedna polityczka wygarnęła, nie rozliczyli się z nami za potop z XVII wieku. Z Litwą się nie lubimy, bo po pierwsze mają euro, z czego się cieszą, a po drugie są oddzielnym krajem, pracującym nad własną historią, a nie byciem peryferiami wielkiej Polski. Słowaków nie lubimy, bo mają policjantów, u których prędkość na radarze nie podlega dyskusji lecz bezwarunkowo płatnej „pokucie”. Ukraińców traktujemy z góry, jako tanią siłę roboczą.
Niektóre rzeczy wymagają czasu- jak puzzle. Patrzysz- każdy inny, niby wielkość podobna, kształty zbliżone, koloryt także, ale pasuje określony do określonego i szukać trzeba tego jedynego, pasującego. Z sąsiadem, współmieszkańcem, krajanem, rodakiem,…, jest podobnie. Jeśli nie chce ci się szukać powodów do bycia razem, niczego nie uda się zbudować. Bo na siłę i wcisk łączenie funkcjonuje krótko i byle incydent, o awanturze nie mówiąc, może taki montaż zniszczyć. Choć z drugiej strony, polskie doświadczenie uczy, że najtrwalsze są prowizorki. Niestety.